WWW.RATUJMYSIE.UJM.PL

Pierwsza strona - O AG - Protest - Wybrane cytaty - Fotografie - Karykatura - Sonda - Subskrybcja - Czat - Linki - Kontakt

 

Kolejni przesłuchiwani 24.01.2017 r. - Paweł Wojtunik i Jerzy Stankiewicz

Po dłuższej przerwie zbiera się komisja śledcza ds. Amber Gold. Przesłuchiwani będą: były szef Centralnego Biura Antykorupcyjnego Paweł Wojtunik oraz były dyrektor delegatury CBA w Gdańsku - Jerzy Stankiewicz.

Również w tym tygodniu, przesłuchiwany będzie funkcjonariusz Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. To przesłuchanie odbędzie się częściowo w trybie jawnym. Komisja nie podaje danych personalnych tego świadka.
"Interesuje nas działalność Centralnego Biura Antykorupcyjnego w stosunku do zorganizowanych grup przestępczych i urzędniczych w kontekście Amber Gold" – mówiła PAP szefowa komisji Małgorzata Wassermann.
Wiceprzewodniczący komisji śledczej Tomasz Rzymkowski z Kukiz'15, zauważył, że Wojtunik jest pierwszym szefem służby specjalnej, „który będzie przesłuchiwany przez komisję śledczą", Zaznaczył, że komisja będzie chciała się dowiedzieć m.in., jakie działania podjęła podległa mu służba wobec Amber Gold.


Sejmowa komisja śledcza, zajmująca się aferą Amber Gold, przesłuchiwała w środę byłego szefa CBA, Pawła Wojtunika. 
Kilka godzin trwało środowe przesłuchanie byłego szefa Centralnego Biura Antykorupcuyjnego przed sejmową komisją śledczą ds. Amber Gold. Paweł Wojtunik pytany był m.in. o tzw. układ gdański. 
Małgorzata Wassermann (Prawo i Sprawiedliwość), przewodnicząca sejmowej komisji śledczej ds. Amber Gold, pytała wczoraj m.in. o to, czy Paweł Wojtunik był przez kogoś informowany o tym, że w Gdańsku może istnieć coś takiego co nazywa się „gdańskim układem”. - Mam na myśli przełożenie grup przestępczych, w tym Amber Gold, na wymiar sprawiedliwości i policję - powiedziała. - Nie pamiętam, abym uzyskał taką informację, natomiast pamiętam tego typu publikacje i dywagacje medialne - stwierdził były szef Centralnego Biura Antykorupcyjnego.

Dramatyczne wyznanie b. szefa CBA. To spotkało jego żonę i córkę.
Paweł Wojtunik – funkcjonariusz Policji w stopniu młodszego inspektora. W latach 2009–2015 szef Centralnego Biura Antykorupcyjnego. 
Paweł Wojtunik, były szef Centralnego Biura Antykorupcyjnego, we wtorek zeznaje przed komisją ds. Amber Gold. Ma tłumaczyć się z działań kierowanej przez siebie służby w czasach, gdy piramida finansowa Marcina P. działała w najlepsze, okradając tysiące ludzi na setki milionów złotych. Wojtunik w wywiadzie dla Onetu – jeszcze przed przesłuchaniem – twierdzi, że nie ma sobie nic do zarzucenia. Mówi też dramatyczne rzeczy, między innymi, że on i jego rodzina są nękani, a obecna władza dokonuje na nim politycznej zemsty.
Były szef CBA nie ma sobie nic do zarzucenia w sprawie afery Amber Gold. – Niech dowodem na to będzie fakt, że w tych sprawach nie toczy się żadne postępowanie wobec mojej osoby – mówi w wywiadzie dla Onetu. Wojtunik twierdzi jednak, że on i jego dawni współpracownicy są dzisiaj obiektem zemsty ze strony Zbigniewa Ziobro i Mariusza Kamińskiego, koordynatora ds. służb specjalnych. – Państwo nie tylko pozbawiło mnie i moich współpracowników ochrony, na co zawsze każdy funkcjonariusz liczy, ale po prostu używa wszelkich środków i metod, żeby nas zniszczyć – twierdzi Wojtunik.
Paweł Wojtunik przestał być szefem CBA 1 grudnia 2015 roku. Obecnie pracuje na stanowisku doradcy premiera Mołdawii z ramienia Unii Europejskiej. Zajmuje się problemami dotyczącymi zwalczania korupcji w tym kraju. Tyle że problemy z polskiego podwórka dopadają byłego szefa CBA nawet w Mołdawii.

Prokurator wzywa córkę.
Wojtunik we wtorek zeznaje przed sejmową komisją śledczą ds. afery Amber Gold. – To wezwanie wpisuje się w ciąg innych działań ze strony prokuratury i obecnego kierownictwa służb, które sprawiają, że ja i moja rodzina mamy prawo czuć się nękani – mówi Wojtunik Onetowi. – Wymiar sprawiedliwości działa wobec mnie i mojej rodziny selektywnie – to znaczy jestem dość często wzywany przez prokuraturę w sprawach absurdalnych, nieracjonalnych i błahych. Wydaje mi się, że zawiadomienia te są motywowane jedynie chęcią zemsty na mojej osobie. Mam jednak nadzieję, że to wezwanie nie jest elementem tego typu działań – dodaje były szef CBA.
Jak ujawnia w rozmowie z Onetem: – Jest około dziesięć postępowań, w ramach których muszę się stawiać w prokuraturze. Czasami zdarzają się momenty komiczne, czasami dramatyczne dla mojej rodziny, tak jak wtedy, kiedy prokuratura wysokiego szczebla wezwała na tajne przesłuchanie moją kilkunastoletnią córkę. Do dzisiaj odbija się to na jej poczuciu bezpieczeństwa.
W jakiej sprawie wezwano dziecko Wojtunika? Tego były szef CBA ujawnić nie chce. Mówi o traumie. – Nie mogę mówić o szczegółach, gdyż zostały utajnione, ale to było dla niej traumatyczne przeżycie. Nie rozumiem, jak można tak postępować. Tak nigdy nie robiliśmy nawet wobec rodzin liderów grup przestępczych – przytacza słowa funkcjonariusza Onet.

Reperkusje wobec żony.
Reperkusje miały spotkać też żonę Wojtunika, którą zwolniono z ABW. Nie przedłużono jej urlopu na czas pobytu w Mołdawii. – To jest bardzo wrażliwy temat w mojej rodzinie. Najpierw moja żona przeszła szybki kurs mobbingu w związku z moją dymisją – a mianowicie została bez powodu zdegradowana i przeniesiona do innego biura - a potem została zmuszona do odejścia z pracy. Alternatywą było rozdzielenie naszej rodziny i przywrócenie jej do służby w połowie roku szkolnego, kiedy nasze dziecko uczyło się w Mołdawii. Wszystko to dlatego, że dwóch ludzi postanowiło się na mnie zemścić. Szkoda, że nie potrafili się skoncentrować wyłącznie na mojej osobie. To po prostu było niehonorowe… – opowiada Wojtunik.
Mówiąc o "dwóch ludziach", były szef CBA ma na myśli Zbigniewa Ziobro i Mariusza Kamińskiego.

Przewodnicząca komisji zapytała więc, czy po publikacjach i dywagacjach medialnych „iż tam sprawy, również sprawy Marcina P. załatwia się za łapówki, było miejsce do działania dla CBA”.
- Oczywiście, że w przypadku tego typu informacji jest to zadanie dla CBA. Natomiast nie ustalono nigdy aby ta sprawa miała charakter korupcyjny - powiedział były szef Biura. - Nie ustalono tego typu informacji i na poziomie delegatury w Gdańsku , ani na poziomie centrali w Warszawie - dodał. Wojtunik wyjaśnił, że prowadzono bieżącą pracę operacyjną. - Ciężko mi odpowiedzieć na pytanie, na które odpowiedź jest niemożliwa - stwierdził pytany o ślad pracy operacyjnej.
Tymczasem zdaniem Małgorzaty Wassermann nie zrobiono w związku z tym nic. Przewodnicząca pytała który departament wykonywał prace analityczne, operacyjne, operacyjno-rozpoznawcze, w stosunku do podejrzenia korupcji „na styku urzędników, grup przestępczych, w tym Amber Gold”. - Dokładnie rozmawiamy o samym Amber Gold w Gdańsku - powiedziała. Zdaniem Wojtunika tymczasem prace operacyjną, dokumentowaną w poszczególnych formach, prowadzi się w konkretnych przypadkach, kiedy są uprawdopodobnione przypuszczenia o występowaniu przestępstwa. - Nie było podstawy ani powodu formalnego, żeby w tej sprawie wszczynać, o ile pamiętam, jakąkolwiek formę pracy w której by to dokumentowano. Podczas całego tego okresu, jak mi się wydaje, do dnia dzisiejszego, nie ustalono jakichkolwiek faktów korupcji, ani informacji takie fakty uprawdopodabniających - odpowiadał Wojtunik. - Weryfikacja informacji wstępnych w postaci plotek, publikacji medialnych i niepotwierdzonych informacji, odbywa się na poziomie podstawowym roboczym, w wyniku sprawdzeń, ustaleń i nie jest to dokumentowane w jakiejś dedykowanej teczce - mówił między innymi.

Podczas środowego przesłuchania, szef CBA Paweł Wojtunik nie odpowiadał wprost na wiele pytań członków komisji dotyczącym pracy instytucji nad Amber Gold. Podkreślał natomiast przed komisją, że mu również zależy na wyjaśnieniu tej sprawy i „chce pomóc”. - Centralne Biuro Antykorupcyjne zrobiło co mogło w sprawie Amber Gold, co leżało w naszych kompetencjach - powiedział przed komisją Wojtunik. Sejmowa komisja śledcza wezwała Wojtunika, aby ustalić, jakie działania podjęło CBA w sprawie jednej z największych finansowych. To pierwsze posiedzenie komisji w nowym składzie. Po rekonstrukcji rządu poseł PiS Marek Suski objął urząd szefa gabinetu premiera Mateusza Morawieckiego. Dotychczas zajmował stanowisko wiceprzewodniczącego komisji wyjaśniającej przyczyny afery Amber Gold. Jego miejsce - w związku z nałożeniem dodatkowych obowiązków - zajął poseł PiS Jarosław Krajewski. Do komisji dołączy jeszcze dwóch nowych członków: Wojciech Zubowski i Iwona Arent.




Jerzy Stankiewicz: informacje ws. Amber Gold nie dały podstaw do zlecenia kolejnych czynności

– Analizowane przez gdańskie CBA informacje nt. Amber Gold nie dały podstawy, by zlecić kolejne czynności; Biuro było gotowe do realizacji zadań związanych z ewentualną korupcją - powiedział w środę przed sejmową komisją śledczą b. dyrektor delegatury CBA w Gdańsku Jerzy Stankiewicz
Stankiewicz, odpowiadając na pytanie Jarosława Krajewskiego (PiS), powiedział, że był dyrektorem gdańskiej delegatury CBA od lipca 2010 r. do grudnia 2015 r. Wcześniej, jak podał, kierował CBŚ w Gdańsku.
Pytany, kiedy uzyskał pierwsze informacje nt. Amber Gold i Marcina P., stwierdził, że „dzisiaj ze względu na upływ czasu” bardzo trudno będzie mu określić, kiedy to dokładnie było. Argumentował, że informacje o Amber Gold ukazywały się „systematycznie, z różnym nasileniem”. Stankiewicz powiedział, że przed lipcem 2010 r. nie miał informacji nt. Marcina P. „Pierwsze informacje, które pozyskałem, były w CBA już” – zaznaczył.
Pytany, czy w czasie, kiedy był dyrektorem gdańskiego CBA, dotarły do tej delegatury informacje nt. przestępczej działalności firmy Amber Gold, odpowiedział: – Docierały te informacje, oczywiście.
– Te informacje, wszystkie, które dotyczyły Amber Gold, były analizowane pod kątem właściwości ustawowej Biura w celu ewentualnego zlecenia czynności, które dałyby podstawę do tego, żebyśmy mogli ofensywnie podjąć jakiekolwiek działania – powiedział świadek. 
Zaznaczył, że wszystkie informacje, które były analizowane, pochodziły z „otwartych źródeł informacji”, zarówno tych standardowych, jak prasa, jak i z internetu. 
„Nie posiadaliśmy informacji takiej, która dałaby mi możliwość do podjęcia działań”
Krajewski pytał, jakie czynności podejmowało gdańskie CBA w celu zweryfikowania, czy działalność Amber Gold „godzi w interesy ekonomiczne państwa”?
– Wszystkie informacje z otwartych źródeł były weryfikowane pod kątem właściwości Biura (...). Te informacje, które były analizowane, nie dały mi podstawy, ram, do tego, żeby zlecić kolejne czynności – powiedział Stankiewicz.
Podkreślił, że Wydział Postępowań Kontrolnych miał polecenie analizy otwartych źródeł informacji, nie tylko pod kątem Amber Gold, ale pod kątem wszystkich „zdarzeń z terenu, związanych z właściwością ustawową Biura”.
Krajewski dopytywał, czy do gdańskiego CBA wpływały informacje nt. przestępczej roli Amber Gold. – Wydaje mi się, z dużą dozą prawdopodobieństwa, że nie wpłynęła żadna informacja od żadnej instytucji państwowej, ani osoby prywatnej dot. Amber Gold – powiedział świadek.
Przyznał, że zwrócił uwagę na reklamy Amber Gold w Trójmieście; ocenił, że były podobne do reklam jednego z banków komercyjnych. Krajewski pytał, czy w związku z tym CBA w Gdańsku podjęło jakiekolwiek czynności w celu zweryfikowania Amber Gold.
Stankiewicz powiedział, że zapoznawał się ze wszystkimi informacjami medialnymi. – W mojej ocenie, na tym etapie, wtedy nie posiadaliśmy informacji takiej, która dałaby mi możliwość do podjęcia działań – powiedział świadek. 
Poinformował, że w 2012 r., gdy był „szum medialny związany z czynnościami realizowanymi przez ABW i prokuraturę gdańską” ws. Amber Gold, skontaktował się z prokuratorem okręgowym i zaproponował mu, że jeśli „wyjdzie” jakikolwiek wątek związany z korupcją, to Biuro „jest gotowe do realizacji zadań”.
Stankiewicz powiedział, że złożył wówczas propozycję, deklarację, że CBA w Gdańsku jest „w stanie przejąć każdą sprawę”. Jednak, jak zaznaczył, po kilku miesiącach sprawa została przeniesiona do Łodzi.



Pierwsza strona - O AG - Protest - Wybrane cytaty - Fotografie - Karykatura - Sonda - Subskrybcja - Czat - Linki - Kontakt