Nowy pozew zbiorowy za Amber Gold. Klienci żądają pieniędzy od Skarbu Państwa
164 poszkodowanych w aferze Amber Gold złożyło w czwartek kolejny pozew zbiorowy przeciwko prokuraturze - poinformowała kancelaria prowadząca sprawę. Wartość sporu wynosi 21 milionów złotych. To już czwarta próba odzyskania utopionych w piramidzie finansowej pieniędzy. Czy tym razem zakończy się sukcesem dla klientów?
Poszkodowani formalnie pozwali Skarb Państwa, a odpowiedzialnych za ich straty wskazali Prokuraturę Rejonową Gdańsk-Wrzeszcz, Prokuraturę Okręgową w Gdańsku oraz Prokuraturę Generalną. Kancelaria prawna Drzewiecki, Tomaszek i Wspólnicy, która od października zbierała podpisy od pokrzywdzonych i przygotowała pozew, argumentuje, że to właśnie zaniechania tych instytucji spowodowały straty finansowe klientów.
Prawnicy zarzucili trzem prokuraturom, że nie postawiły od 22 stycznia 2010 roku do 17 sierpnia 2012 roku żadnych zarzutów członkom zarządu Amber Gold. Gdyby zarzuty pojawiły się natychmiast, gdy tylko Komisja Nadzoru Finansowego zawiadomiła o podejrzeniu przestępstwa w tej spółce, klienci kancelarii nie straciliby żadnych pieniędzy.
Jak to możliwe? Po szybkich zarzutach - według założeń kancelarii - spółka zamknęłaby działalność. Dzięki temu poszkodowani nie ulokowaliby żadnych pieniędzy w Amber Gold. Prawnicy tłumaczą, że to właśnie Skarb Państwa odpowiada za szkody spowodowanie przez niedopełnienie obowiązków przez prokuratorów. Roszczenia poszczególnych osób liczą od kilkunastu tysięcy złotych do ponad miliona.
W podobny sposób o pieniądze z kasy państwa starała się już wiosną 2014 roku kancelaria Chałas i Wspólnicy. Bezskutecznie dla swoich klientów, gdyż sąd odrzucił wniosek kancelarii - tłumacząc, że był niedopuszczalny prawnie.
Spółka Amber Gold działała od 2009 roku. Inwestowała w złoto, a klientów kusiła wysokim oprocentowaniem. 13 sierpnia 2012 roku, czyli dwa lata po zastrzeżeniach KNF, Marcin P. - twórca firmy - ogłosił likwidację spółki, a tysiącom klientów nie wypłacił ani pieniędzy, ani obiecywanych odsetek.
Marcin P. jest podejrzany w sumie o 25 przestępstw, z kolei jego żonie zarzucono 17. Obok oszustwa znacznej wartości zarzuca się im między innymi prowadzenie bez zezwolenia działalności bankowej, poświadczenie nieprawdy w oświadczeniach o podwyższeniu kapitału zakładowego kilku spółek, naruszenie ustawy o rachunkowości oraz kodeksu spółek handlowych. Zdaniem prokuratury od początku Amber Gold była tzw. piramidą finansową i z takim zamiarem powstała.
Z opinii finansowo-księgowej przygotowanej przez Ernst&Young Audyt Polska wynika, że w Amber Gold nie było zewnętrznych źródeł finansowania spółki, która pozyskała z lokat 851 milionów złotych, z czego zaledwie 10 milionów złotych zainwestowała w złoto, które miało być ich zabezpieczeniem.
Pieniądze z lokat były wydawane na różne cele. Na działalność lotniczą, w tym finansowanie linii OLT Express, przeznaczono prawie 300 milionów złotych, ponad 214 milionów złotych wydano na bieżącą działalność spółki, w tym m.in. na zakup nieruchomości czy reklamę. Ustalono, że prezes Amber Gold Marcin P. i jego żona wypłacili sobie w sumie 18,8 milionów złotych pensji.
|