Były
szef ABW gen. Dariusz Łuczak podczas przesłuchania przez sejmową
komisję śledczą ds. Amber Gold, 15 bm. w Sejmie. Komisja ds. Amber Gold. Łuczak: ws. Amber Gold funkcjonariusze ABW wykonywali wszystko, co w ich mocy.
Funkcjonariusze ABW ws. Amber Gold wykonywali wszystko, co było w ich mocy; Marcin P. był "słupem", ale do tej pory nie udało się tego wykazać w materiale dowodowym; prokuratura wyłączyła ABW z badania wątku Michała Tuska - zeznał przed sejmową komisją śledczą b. szef ABW gen. Dariusz Łuczak. We wtorek przesłuchiwany był także były dyrektor Departamentu Postepowań Karnych ABW Jan Bilkiewicz.
Wtorkowe przesłuchanie Łuczaka, który kierował ABW od połowy kwietnia 2013 r. do połowy listopada 2015 r., trwało kilka godzin. Świadek zeznał, że pierwsze informacje o Amber Gold uzyskał w kwietniu 2012 r., jako zastępca szefa ABW, od ówczesnego dyrektora delegatury stołecznej ABW.
Jak mówił, były wówczas podejrzenia, że pieniądze z Amber Gold mogą być przekazywane na uruchomienie linii lotniczych OLT, a nie przeznaczane na zakup złota i "już wykluwały się podejrzenia o przestępczej działalności AG". Zeznał również, że "nie kojarzy, by w tym czasie, w kwietniu czy marcu 2012 r., delegatura gdańska ABW wykonywała jakieś istotne czynności" ws. Amber Gold.
Łuczak zapewniał, że funkcjonariusze ABW ws. Amber Gold wykonywali wszystko, co było w ich mocy, i przeczuwali, że z tego będzie duża afera. Jak mówił, Agencja to jedna z instytucji, która może mieć sobie niewiele do zarzucenia. Jak dodał, funkcjonariusze ABW "w ramach swoich kompetencji i możliwości dokonali bardzo wiele starań, aby doprowadzić do skutecznego skazania sprawców" przestępstw związanych z działalnością Amber Gold. "Proszę porównać stan działań np. w ciągu pół roku, od kwietnia 2012 r. do końca 2012 r., ze stanem działań innych instytucji państwowych w latach 2009-2011" - zwracał się do członków komisji Łuczak.
Przewodnicząca komisji Małgorzata Wassermann (PiS) przypominając losy założyciela tej spółki zapytała świadka, czy Marcin P. był "słupem". - Według mojego zdania Marcin P. był słupem, jednak bardzo mi przykro, że do tej pory ABW i prokuraturze nie udało się tego wykazać w postaci materiału dowodowego - odpowiedział Łuczak. - Troszkę cierpliwości - odparła Wassermann.
Łuczak podkreślił, że do tej pory Marcin P. unikał odpowiedzi na pytanie "najbardziej istotne" - skąd miał pieniądze na swoją działalność biznesową, kiedy "rozkręcał" Amber Gold. - Żadnej instytucji - ani ABW, ani prokuraturze, ani policji, ani UKS-owi (Urząd Kontroli Skarbowej) nie udało się na to pytanie odpowiedzieć; to jest najbardziej, mnie z kolei, intrygujące - powiedział Łuczak.
Wassermann pytała też, czy ABW spodziewała się, iż Amber Gold będzie aferą uderzającą w ówczesnego premiera Donalda Tuska. - W środowisko rządzące w tamtym czasie, pochodzące z Gdańska, czy z okolic Gdańska - zeznał świadek.
Jarosław Krajewski (PiS) pytał świadka, kiedy ścisłe kierownictwo ABW dowiedziało się o współpracy Michała Tuska - syna ówczesnego premiera - z Amber Gold. - Mogę mówić o sobie, ale nie sądzę, aby mój ówczesny przełożony gen. Krzysztof Bondaryk miał inną wiedzę. Obaj byliśmy tak samo zaskoczeni i to był właśnie ten moment, kiedy media to ujawniły - powiedział Łuczak, który od kwietnia 2012 do stycznia 2013 r. był zastępcą szefa ABW, a od kwietnia 2013 do listopada 2015 r. - szefem ABW. - Mieliśmy swoją własną ocenę tej sytuacji, m.in. to, żeby uwiarygodnić funkcjonowanie (...) tego przedsiębiorstwa przestępczego - powiedział odnosząc się do zatrudnienie Michała Tuska w OLT Express.
Świadek zeznał, że w tej sprawie prowadzone były czynności śledcze przez jedną z prokuratur. - Prokuratura wyłączyła funkcjonariuszy ABW z tego wątku. To był jasny jakby zakaz, że funkcjonariusze ABW mają się nie zajmować wątkiem zatrudnienia pana Michała Tuska - zeznał Łuczak.
Następnie poseł PiS zapytał, czy świadek polecił delegaturze gdańskiej ABW, żeby nie zajmowała się innymi wątkami, niż tylko wątki zlecone przez prokuraturę. - Absolutnie nie, takiego polecenia nie wydawałem - oświadczył Łuczak. Powiedział też, że nie słyszał, by Bondaryk polecił delegaturze gdańskiej, aby zajmowała się tylko wątkiem Amber Gold jako parabanku, a delegatura stołeczna ABW ma zająć się wątkiem lotniczym, w tym kwestią zatrudnienia Michała Tuska.
Kolejne pytanie posła PiS dotyczyło tego, kto ze ścisłego kierownictwa ABW koordynował działania wobec grupy Amber Gold. - Można by powiedzieć, że ja - odpowiedział Łuczak zaznaczając, że w tej sprawie nie było formalnej decyzji.
Świadek zeznał, że pamięta co najmniej kilkanaście narad w ABW z udziałem Bondaryka dot. sprawy Amber Gold, w których brali udział też m.in. funkcjonariusze z Gdańska. Łuczak dodał, że na tych odprawach wysłuchiwane były sprawozdania z wykonywanych czynności ws. Amber Gold. Łuczak zeznał, że na temat afery Amber Gold nie rozmawiał z b. premierem Donaldem Tuskiem.
Świadek mówił, że państwo miało instrumenty, aby walczyć z przestępczością gospodarczą. W kontekście współpracy Michała Tuska z OLT Express b. szef ABW uznał za błąd brak w tamtym czasie systemowej ochrony rodzin VIP-ów.
Łuczak powiedział też, że w ramach pracy ABW powstał specjalny zespół, który opracował jednolitą i spójną charakterystykę przestępczości zorganizowanej w Trójmieście. Świadek przyznał, że ustalono powiązania świata przestępczego, świata biznesu, służb specjalnych z niektórymi politykami. Dodał, że te informacje nie były porażające, bo część informacji była wcześniej znana.
Wassermann przywołała notatkę z 28 czerwca 2012 r., w której w odpowiedzi na zapytanie Biura Ochrony Rządu, ABW informowała, że nie posiada informacji mogących świadczyć o zagrożeniach terrorystycznych dla osób ochranianych przez BOR w przypadku korzystania z linii OLT Express. Właścicielem tych linii była spółka Amber Gold.
Zapytany o tę notatkę Łuczak odpowiedział, że "nie chce tej sytuacji bronić", ale - jak zaznaczył - "BOR pytał o zagrożenie terrorystyczne".
Wassermann podkreśliła, że nie znalazła "takiej notatki, ani meldunku, ani czegokolwiek innego, który mówiłby o czymkolwiek innym niż to, że OLT powstało w celach przestępczych" i kolejny raz zapytała świadka o zdanie w tej sprawie. Łuczak odpowiedział, że taka odpowiedź, jak ABW dla BOR "nie powinna wyjść" i dodał, że według jego wiedzy, ta odpowiedź została sprostowana.
Łuczak stwierdził, że w sprawie pytania BOR, departament ds. zwalczania terroryzmu ABW sprawdził tylko swoje bazy danych. Dopytywany, dlaczego dyrektor departamentu ds. zwalczania terroryzmu udzielił takiej odpowiedzi BOR, Łuczak odpowiedział, że "taki był standard udzielania odpowiedzi dla BOR-u, bo BOR tylko pytał o zagrożenie terrorystyczne". - Chcę powiedzieć, że tego rodzaju sytuacje były jedną wielką farsą. To nie były przypadki jednostkowe - stwierdził. Dodał, że "to był błąd".
Łuczak powiedział, że po tej sytuacji doszło do reorganizacji w ABW, "żeby takich sytuacji nie było i nie dochodziły tego rodzaju zapytania, czy z BOR-u, czy z innych instytucji, do jednego pionu operacyjnego". Wassermann powiedziała, że dla niej przerażające są odpowiedzi ABW dla BOR w kontekście katastrofy smoleńskiej z 10 kwietnia 2010 r.
W maju 2012 r. Krzysztof Bondaryk wysłał notatkę dotycząca Amber Gold m.in. do prezydenta Bronisława Komorowskiego, premiera Donalda Tuska oraz ministra finansów Jacka Rostowskiego. Była to informacja z art. 18 ustawy o ABW, czyli mogąca mieć istotne znaczenie dla bezpieczeństwa i międzynarodowej pozycji RP. W piśmie poinformowano, że w ocenie Agencji Amber Gold to piramida finansowa, a środki klientów wyprowadzane są do należących do spółki linii lotniczych OLT Express, oraz że w najbliższych dniach ABW złoży zawiadomienie do prokuratury.
Amber Gold powstała na początku 2009 r. i miała inwestować w złoto i inne kruszce. Klientów kusiła wysokim oprocentowaniem inwestycji. W połowie 2011 r. spółka przejęła większościowe udziały w liniach lotniczych Jet Air, następnie w niemieckich OLT Germany, a pod koniec 2011 r. w liniach Yes Airways. Powstała wtedy marka OLT Express.
Linie OLT Express upadłość ogłosiły pod koniec lipca 2012 r. Z kolei Amber Gold ogłosiła likwidację 13 sierpnia 2012 r., a tysiącom swoich klientów nie wypłaciła powierzonych jej pieniędzy i odsetek od nich. Według ustaleń, w latach 2009-2012 w ramach tzw. piramidy finansowej firma oszukała w sumie niemal 19 tys. swoich klientów, doprowadzając do niekorzystnego rozporządzenia mieniem w wysokości prawie 851 mln zł.
|